Marta Wargin (Kamińska)

DYSTANS PSYCHOLOGICZNY – Im bliżej, tym gorzej

Chcesz wyjechać na wakacje. Kupujesz bilety lotnicze do Włoch. W maju masz spędzić upragniony weekend w krainie pizzy. Niesamowicie się cieszysz. Aż tu nadchodzi już kwiecień, za chwilę jest twój lot – a ty nie masz na to ochoty. Żałujesz wydanych pieniędzy na bilety lotnicze. Wcale nie chce ci się tam lecieć.

Poprawiłaś wreszcie tą maturę z historii. Dostajesz się na wymarzone studia prawnicze. I to na UJ-cie! Już nie możesz się doczekać przeprowadzki do Krakowa, żeby doświadczyć nowej przygody. Aż tu, do twojego wyjazdu został tylko tydzień, a ty nie jesteś spakowana i wcale nie chce ci się wyjeżdżać z rodzinnego Zgierza.

 

Dlaczego tak się dzieje?

Najpierw jesteśmy podekscytowani. Zapisujemy ulubionym długopisem, nasze plany w kalendarzu. Dzielimy się z całym światem tym, co zamierzamy. Pływamy w oceanie radości i zadowolenia.

Jednak im bliżej realizacji naszych planów – tym bardziej nam się nie chce. Wraz z upływem czasu, tracimy chęci. Wcale nie chce nam się realizować tego, co wcześniej zaplanowaliśmy albo na co się zgodziliśmy. Jedyne na co mamy ochotę to to, żeby odwołać plany i o wszystkim zapomnieć.

To przecież nie powinno mieć miejsca! Dlaczego tak się dzieje? – Możesz zaprotestować pytająco.

Jednak wszystko stanie się jasne, gdy poznasz takie zjawisko, które nazywane jest dystansem psychologicznym. Właśnie to zjawisko jest sprawcą naszej gasnącej ekscytacji z zaplanowanych wydarzeń.

 

Dystans psychologiczny

Jest ściśle powiązany z teorią, którą nazywa się Construal Level Theory, a która opisuje relację między dystansem, czyli odległością, jaka dzieli nas od jakiegoś wydarzenia a sposobem naszego myślenia. – Dotyczy to tego, czy nasze myślenie jest bardziej ogólne i abstrakcyjne, czy jednak może szczegółowe i konkretne.

 

Im bardziej coś (wyjazd, studia, imprezka..) jest od nas odległe, tym bardziej abstrakcyjnie o tym myślimy.

 


Kiedy coś jest jeszcze od nas bardzo daleko i myślimy ogólnie – wtedy zarządzanie naszymi procesami myślowymi przejmuje tzw. system chłodny naszego mózgu. System chłodny ocenia to coś (wyjazd, studia, imprezkę..) pod względem jego sensowności i fajności.

Na przykład:

Składasz podanie na studia. Dostajesz się do jakiegoś dużego miasta – dajmy na to do Krakowa. System chłodny twojego mózgu ocenia studiowanie w Krakowie jako ogólnie sensowne i całkiem fajne, dlatego decydujesz się iść właśnie tam na studia. Nie analizujesz już niczego więcej. Tylko spokojnie cieszysz się wakacjami i nie myślisz o tym, że za trzy miesiące rozpocznie się rok akademicki.

 

Im bardziej coś (wyjazd, studia, imprezka) jest bliżej nas, tym bardziej szczegółowo zaczynamy o tym myśleć.

 


Gdy coś jest dużo bliżej i zaczynasz myśleć konkretnie i szczegółowo – właśnie wtedy twoimi procesami myślowymi zaczyna kierować tzw. system gorący. System gorący to system, który szczegółowo i emocjonalnie przetwarza informacje (przez to też, często jest naszym „złym doradcą”).

Na przykład:

Wiesz już, że idziesz w październiku na studia do Krakowa. Więc zaczynasz się teraz zastanawiać, gdzie będziesz mieszkać. Z której pizzerii zamówisz pizzę. Na której siłowni będziesz wylewać siódme poty. Czy kupisz sobie bilet miesięczny na tramwaje czy będziesz dojeżdżać rowerem. Czy poznasz tam swojego przyszłego męża czy będziesz samotnie czytać kryminały na Plantach. I tak dalej..

 

Czas biegnie, a my żałujemy

Czas biegnie nieubłagalnie do przodu. A zatem dystanse psychologiczne, które oddzielają nas od jakichś wydarzeń, się skracają. Pracę rozważnego systemu chłodnego zastępuje niecierpliwy i emocjonalny system gorący. I tak zamieniamy się ze szczęśliwych ludzi podekscytowanych perspektywą jakichś planów w ludzi, którzy chcą od tych kiedyś-super-ekscytujących planów, uciec jak najdalej.

 

Czy można temu zaradzić?

Podczas pisania tego artykułu, przypomniałam sobie jakiś tysiąc sytuacji, w których na początku miałam wypieki ekscytacji, ale później zamieniły się one w chęć wycofania się. Jednak wtedy nie wiedziałam tego, co wiem dzisiaj. (Przede wszystkim tego, że to jak najbardziej normalne i że nie tylko ja się z tym borykam.)

W sytuacjach, gdy system gorący przejmuje kontrolę nad naszym myśleniem – warto wyobrazić sobie, że jesteśmy już po zakończeniu jakiegoś niechcianego wydarzenia (po wyjeździe, po imprezce, po rozpoczęciu studiów). Wtedy pewien z naszych psychologicznych układów spróbuje nas przekonać, że koniec końców to było fajnie i całkiem sensownie, że jednak odbyliśmy ten niechciany wyjazd, poszliśmy na tą imprezkę, z której chcieliśmy się wymigać albo pojechaliśmy na studia, z którymi przestało być nam po drodze. ?

 


Walter Mischel, „Test Marshmallow. O pożytkach płynących z samokontroli”

 

Zdjęcie, dzięki Nils Nedel z Unsplash

Możliwość komentowania została wyłączona.