Marta Wargin (Kamińska)

Jak nie zmarnować czasu na studiach?

Kiedy pytałam swoich znajomych, czy mają jakieś wskazówki dla osób, które dopiero zaczynają studia – pojawiło się całkiem sporo sensownych porad, którym chętnie przyklasnęłam. Jednak mój zapał ostudziła znajoma, która odpisała krótko: „rzućcie to”. Ale może jednak nie warto tak szybko rezygnować? 

 

Pierwszy tydzień na studiach

Nowe, dzikie i groźnie hałasujące miasto. Nowi ludzie na uczelni tak samo skrępowani jak ty. Nowe miejsce zajęć, które nie przypomina starego liceum. Nowi wykładowcy. Nowe obowiązki. Nowa wolność popołudniami. To wszystko jest takie nowe, że aż nie wiesz, jak się do tego zabrać. Jak ogarnąć się z tramwajami? Jak poznawać nowych ludzi? Jak ogarnąć studiowanie? Jak ugotować pomidorową? Jak zająć swój wolny czas?

Sporo tych pytań zadawałam sobie, gdy rok temu, całkiem podekscytowana, jechałam na studia. Na niektóre z tych pytań udało mi się w ciągu całego tego roku akademickiego odpowiedzieć. (O, na przykład wiem, jak zrobić pyszną pomidorową!)

 

Uczelniane „trouble trouble” uczy pokory

Musisz wiedzieć, że nieważne, jak cudownie nowoczesna byłaby twoja uczelnia i jak przemiła byłaby twoja opiekun roku i pani w dziekanacie – zawsze będą jakieś problemy. A to USOS ciebie gdzieś źle przypnie. A to wykładowca nie zamieści slajdów, które miał zamieścić. A to nie będzie informacji o przydziale do grup. A to twoje konto biblioteczne zostanie zablokowane. A kolokwium będzie za trudne, żeby zdać w pierwszym terminie.

Zawiało pesymizmem, wiem! Chcę, żebyś miał świadomość tego, że takie codzienne problemy są jak najbardziej normalne. I takie problemy są jak najbardziej do rozwiązania! – Dzwoń do dziekanatu. Dopytuj się w sekretariacie. Przychodź na dyżury wykładowców. A w ostateczności, pisz do nich meile (nie zapomnij zacząć meila od „Szanowna Pani [tytuł naukowy]” i zakończyć „Z poważaniem”. Mój pierwszy meil był pełen kolokwializmów, uśmiechniętych emotikonów i serdecznych pozdrowień, ale na szczęście pani magister przywróciła mnie do pionu w mailu zwrotnym..). Uwierz mi, że tw wszystkie zawirowania się wyjaśnią, ale… w swoim czasie. Uczelniana rzeczywistość to nauka cierpliwości i pokory. Ale to piękne cnoty, więc warto się ich uczyć!

 

Żebyśmy byli najedzeni i mieli czysty t-shirt

Najpewniej mieszkasz sam po raz pierwszy w życiu. Masz pralkę, suszarkę na pranie i piekarnik, ale korzystanie z tych cudownych urządzeń jest jakieś obce i nieznane. Spokojnie! Kilka kroków pomoże ci to ogarnąć.

Krok 1 – Planuj to, co zjesz w tym tygodniu

Zaplanuj sobie tygodniowy jadłospis, w którym uwzględnisz przede wszystkim to, co planujesz zjeść na śniadanie, obiad i kolację danego dnia. Nie wymyślaj od razu dwudaniowego obiadu. Ma być łatwo, szybko i… tanio, prawda?

Dlaczego łatwo i szybko?

Uwierz mi, że kiedy wrócisz z uczelni to ostatnią rzeczą, na jaką będziesz mieć ochotę – będzie robienie sobie wykwintnego obiadu, przy którym trzeba brudzić więcej garnków, niż jeden. Zakładam, że chcesz odżywiać się choć trochę zdrowo i przed wejściem do mieszkania nie zahaczać o hot doga z żabki. Najfajniej jest przygotowywać sobie posiłki na kilka dni. To niesamowita wygoda i oszczędność czasu. Zupa pomidorowa. Krem z brokułów. Gulasz z papryką. Sałatka z kurczakiem. Zrobisz raz i będziesz się delektować tym pysznym daniem przez 3 dni, co się równa dwóm dniom odpoczynku od gotowania. So cool!

(A w ostateczności ogarnij też stronkę pyszne.pl i pizzaportal.pl –> mogą być twoimi dobrymi znajomymi „w potrzebie”!)

Dlaczego tanio?

Nie śpimy na pieniądzach. Puszka tuńczyka za 4 i tuńczyka za 8 złoty najprawdopodobniej nie różni się niczym, oprócz wyglądu opakowania (na wszelki wypadek – porównaj składy). Warto wybierać tańsze warianty. Warto też przejść jedną ulicę dalej, żeby iść do biedronki i nie załatwiać swoich zakupów w żabko-podobnym sklepie. Bo kurczę! Ceny są tam straszne. Dzięki temu, że zrobisz sobie tygodniowy jadłospis – idąc na zakupy, będziesz dokładnie wiedział, czego potrzebujesz. Zatem nie kupisz zbędnych rzeczy, a same potrzebności.

Krok 2 – Czy znasz piosenkę „New Rules”?

Jeśli nie – to nieważne. Jeśli tak – to zapomnij o tym, o czym śpiewa Dua Lipa. Nowa zasada studenckiego mieszkania brzmi: zanim wyjedziesz – posprzątaj. Nie wiem, dlaczego, ale o wiele przyjemniej wraca się do czystego mieszkania.

Jeśli wybierasz się w ten weekend do domu albo wyjeżdżasz z nowymi znajomymi za miasto – ogarnij swój pokój przed wyjazdem. Po prostu miło będzie wejść do (w miarę) czystego mieszkania i po prostu zacząć żyć w nim i działać, a nie latać z miotłą w poniedziałek rano.

Krok 3 – Jeśli robisz pranie to kup sobie kapsułki.

Żadna firma produkująca kapsułki do prania mi za to nie zapłaciła (a w sumie szkoda, bo #biednystudent), jednak odkąd kupiłam kapsułki– o wiele łatwiej robi mi się pranie. Przede wszystkim dlatego, że 1 kapsułka = 1 pranie. Zatem patrząc na ilość kapsułek w pojemniku dokładnie wiem, ile prań mogę jeszcze zrobić. Używam kapsułek do kolorowego prania i piorę nimi i kolory, i jasne rzeczy. Ale nigdy nie łącze kolorów z białymi. Trochę się jeszcze cykam.

 

Zajmij sobie wieczory spotkaniami

To prawda, że jesienne wieczory wcale nie sprzyjają wychodzeniu do ludzi i długim rozmowom pod gwieździstym niebem. Ale można zawsze tańczyć w deszczu i tanecznym krokiem wejść do jakichś wspólnot (na przykład duszpasterstw akademickich – w Łodzi jest np. dominikańskie DA „Kamienica”, w Warszawie jest „Freta”, a resztę miast na pewno bez problemu wygooglujesz).

Możesz też dołączyć do jakichś popołudniowych klubów np. mówców Toastmasters. Albo do kół naukowych. Czy dołączyć do wolontariatu np. „Akademia przyszłości”. Tak jak mówiłam na ostatnim livie – duże miasto daje dużo możliwości. Fajnych ludzi możesz poznać nie tylko w nocnych klubach. Z resztą do tego ciebie zachęcam, żebyś był może jednak bardziej trzeźwy podczas tych studiów. Wcale nie trzeba jak wszyscy co piątek lądować w barze. A można co piątek lądować na Adoracji Najświętszego Sakramentu. Być może trochę to hardcorowe, ale chyba lubisz wyzwania, co?

 

Najważniejszy jest rozwój i pasja

Dwóch moich znajomych się ze sobą (nieświadomie) zgodziło. – Studia to czas kompleksowego zajmowania się swoimi pasjami i robienia tego, co kochamy. „Olać studia i zająć się pasją, ale w sposób szeroki i rozsądnie” – tak napisała moja przyjaciółka i tak ja też uważam.

Jeśli mocno się czymś interesujesz – szukaj możliwości rozwoju swojego zainteresowania. Poszukaj jakichś kursów, szkoleń. Wyjeżdżaj na zgodne z twoją pasją, targi i inne wydarzenia. Wypożyczaj książki. Czytaj o swoim hobby dużo w internecie. Korzystaj z tutoriali. Nie stój w miejscu z rozwojem osobistym i zainteresowaniami. Na studiach i w nowym mieście wszystko może być ekscytujące i mocno inspirujące! Eksploruj świat, dzięki swojej pasji. Możesz przecież też wyjechać na Erasmusa albo skorzystać z wymiany Most. Odważnie próbuj!

 

Wbrew pozorom, studia są fajne

Wbrew memom, które widzisz na fejsie „Kolejki do dziekanatu” (by the way – polecam, całkiem sprawnie poprawiają humor). Wbrew temu, co mówią ci, którzy niejeden rok akademicki mają za sobą. Studia to jest taki niezwykły moment w twoim życiu, w którym nie masz za wielu zobowiązań i w którym po raz pierwszy sam możesz stanowić o sobie i o swoim rozwoju.

Trudne jest tylko podjęcie decyzji – w którą stronę warto by iść ze swoim życiem. W stronę imprezek co piątek czy w stronę zrównoważonego rozwoju i pochłonięcia się przez nasze zainteresowania. Decyzja należy do ciebie. Wierzę, że podejmiesz tą wystarczająco dobrą.

 


Dziękuję moim znajomym, którzy pomogli mi stworzyć ten artykuł. Jesteście super! 🙂

Zdjęcie: Matt Ragland, dzięki Unsplash

Możliwość komentowania została wyłączona.